top of page

Oriana Fallaci

Wizjonerka, dziennikarka, publicystka, pisarka

"Po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 77 lat w klinice we Florencji 15 września 2006 r. zmarła  nad ranem Oriana Fallaci, znana włoska dziennikarka i pisarka, która zasłynęła w ostatnich latach z ostrej krytyki islamu."

Oriana Fallaci

 

            Urodziła się 24 lipca 1929 roku we Florencji; jej rodzice Edoardo i Tosca (z domu Cantini) byli przeciwnikami Mussoliniego i faszyzmu. Zmarła na raka 15 września 2006 roku.

 

Wykształcenie Ukończyła Uniwersytet Powszechny we Florencji.

Kariera zawodowa W czasie II wojny światowej działała w ruchu oporu - w tajnym Korpusie Wolontariuszy na rzecz Wolności i do Walki z Nazizmem, który założył jej ojciec. Widziała Hitlera i Mussoliniego, gdy wizytowali jej rodzinne miasto. Jako 14-latka otrzymała medal za walkę z faszyzmem.

       Jako reporterka zadebiutowała w 1950 r. na łamach magazynu Epoca i tygodnika L`Europeo. Od 1956 r. jako korespondentka, relacjonowała prawie wszystkie konflikty zbrojne na świecie: od powstania na Węgrzech, wojen w Wietnamie, Pakistanie i Indiach, na Bliskim Wschodzie, w RPA, w Ameryce Łacińskiej po Zatokę Perską. W 1968 r. w Meksyku została poważnie ranna. Teksty drukowała m.in.: w Spectatorze,Corriere della Sera, Life, Los Angeles Times, New York Times, People, Time, Wall Street Journal, Washington Post. Przeprowadziła wywiady z najważniejszymi politykami świata m.in.: Jasirem Arafatem, Indirą Gandhi, ajatollahem Chomeinim, Muammarem Kaddafim, Henrym Kissingerem, Willym Brandtem, Goldą Meir i Lechem Wałęsą. Wykładała na uniwersytetach: 
Columbia, Harvard i Yale.

            Opublikowała 14 książek, przetłumaczonych na 31 języków, wydanych w milionach egzemplarzy: "Siedem grzechów Hollywood" (1956), "Niepotrzebna płeć" (1961), "Penelopa na wojnie" (1962), "Antypatyczni" (1963), "Kiedy słońce umiera" (1965), "Nic i niech tak będzie" (1969), "Tego dnia na księżycu" (1970), "Wywiad z historią" (1974), "List do nienarodzonego dziecka" (1975), "Człowiek" (1979), "Inszallah" (1990), "Wściekłość i duma" (2001), "Siła rozumu" (2004), "Wywiad z sobą samą" (2004).

Po zamachach 11 września 2001 roku zasłynęła antyislamską publicystyką. W maju 2005 r. sąd we Włoszech zdecydował o ściganiu Oriany Fallaci za obrazę islamu w książce "Siła rozumu". Została przyjęta też przez Benedykta XVI na prywatnej audiencji w Castel Gandolfo.

Mieszkała na Manhattanie w Nowym Jorku. Posiadała rezydencję we Florencji i dwa domy w Toskanii, z których jeden wynajmowała turystom. Przeciwniczka eutanazji, namiętna palaczka i pracoholiczka. Żyła w izolacji. Chorowała na raka płuc. W "Wywiadzie z samą sobą" napisała, że nie boi się śmierci, ale uważa ją za wielkie marnotrawstwo. Zmarła 15 września 2006 roku w szpitalu we Florencji.

Nagrody 
dziennikarska im. św. Wincentego (1971 i 1979); 
literacka Uniwersytetu Columbia w Chicago (1993); 
doktorat honoris causa Uniwersytetu Columbia 
Orzeł Jana Karskiego za "niezłomną pasję i odwagę mówienia prawdy o czasach, którym daje świadectwo" (2006).


              Od wielu lat mieszkała w Nowym Jorku, ale gdy ostatnio stan jej zdrowia znacznie się pogorszył, przybyła do swego rodzinnego miasta we Włoszech. Niewiele wiadomo o ostatnich chwilach życia Fallaci, gdyż najbliżsi poprosili o uszanowanie jej prywatności. Informację o tym, że w związku z gwałtownym postępem choroby nowotworowej, na którą cierpiała od lat, przewieziono ją do kliniki, utrzymywano do ostatniej chwili w tajemnicy. 

Prezydent Włoch Giorgio Napolitano w depeszy kondolencyjnej do rodziny zmarłej podkreślił, że była ona literatką o światowej sławie. "Fallaci to pełna pasji protagonistka żywiołowych batalii kulturowych" - napisał Napolitano i wyraził podziw dla jej niestrudzonej walki z chorobą. 

Wiele włoskich stacji radiowych przerwało nadawanie programów, żeby poinformować o śmierci Oriany Fallaci. Włoska telewizja emituje specjalne programy wspomnieniowe na jej temat. Hołd Fallaci oddają włoscy politycy, zwracając uwagę na pasję, z jaką pełniła swą misję jako publicystka i pisarka. 

Rodzina powiadomiła, że pogrzeb zmarłej będzie miał charakter ściśle prywatny. Kiedy się odbędzie - nie wiadomo.

"Są ludzie, do których nie pasuje czas przeszły. 
Taką osobą jest Oriana Fallaci. Słowo "była" wydaje się nie na miejscu."

Oriana Fallaci i zaraz powinno się dodać przymiotnik "kontrowersyjna".
Bo Fallaci to jedna z tych osobowości, które same kierując się silnymi emocjami, wzbudzają w innych skrajne emocje. Fallaci to ktoś o wiele więcej niż tylko dziennikarz. To świadek pewnej epoki. Tak, jak świadkiem swoich czasów - przy zachowaniu proporcji - była Hannah Arendt, świadkiem XX wieku Czesław Miłosz, tak Fallaci była świadkiem drugiej połowy XX wieku. Była wszędzie tam, gdzie rozgrywały się kluczowe dla nas wydarzenia i zapadały strategiczne decyzje, rozmawiała z ludźmi, którzy tworzyli historię i na trwałe zapisywali się na jej kartach, nieważne w dobry czy zły sposób. Ale to nie wszystko. Fallaci dokonała tego, co udaje się niewielu dziennikarzom, sama odcisnęła piętno na wydarzeniach i współtworzyła historię. Kiedy była aktywną reporterką zarzucano jej histerię, konfabulację i kreowanie się na bohaterkę własnych tekstów. Za to samo kochali ją czytelnicy i to przyniosło jej popularność. Sławę przyniosła jej też natarczywość, z jaką przesłuchiwała największych światowych przywódców. Do historii przeszły opowieści o jej spotkaniu z ajatollachem Chomeinim czy jej opinie na temat Lecha Wałęsy czy Henrego Kissingera - "idioci". Wykorzystując kredyt popularności, po wielu latach milczenia po 11 września 2001 r.

Wściekła z Florencji

 

Tygodnik "Wprost", Nr 1190 (25 września 2005)

 

"Pisząc z potrzeby obywatelskiej, stajesz się dzieckiem, które w bajce braci Grimm

krzyczy na dworaków: "Król jest nagi!" - to motto Oriany Fallaci"

 

 

 

 

Spotkanie Oriany Fallaci z papieżem Benedyktem XVI było utrzymywane w największej tajemnicy. Nawet jej siostra Paola była przekonana, że Oriana jest w Nowym Jorku na terapii, która ma przedłużyć jej życie o kolejnych kilka miesięcy. Nikt nie wie, jak długo trwała rozmowa zagorzałej ateistki, bojowniczki o prawo kobiet do aborcji z głową Kościoła katolickiego. O czym rozmawiano, można się jedynie domyślać. 
"Czuję się mniej samotna, czytając książki Ratzingera" - powiedziała Fallaci w wywiadzie udzielonym Tunku Varadarajanowi z "Wall Street Journal". Fallaci uważa, że w drugiej połowie XX wieku ludzkość nie miała żadnych liczących się przywódców. "Poznałam więcej polityków niż Berlusconi - napisała. - I daję wam słowo: pięciu na dziesięciu to biedne gówienka [poveri stronzi]". "Po co przeprowadzać wywiad z takimi zerami, jak Chirac czy Schroeder, kiedy możesz zejść do baru pod domem i uzyskać ten sam rezultat?" - pytała. Tylko dwóch ludzi, jej zdaniem, zasługiwało na miano wielkich liderów: bin Laden i Karol Wojtyła. "Jan Paweł II był wojownikiem, który uczynił więcej, by pokonać Związek Sowiecki, niż Ameryka, ale nie mogę mu wybaczyć jego słabości wobec świata islamu. Dlaczego on był taki słaby!?" - stwierdziła. 

Gnicie Zachodu

              W ubiegłym roku kard. Ratzinger, wespół z przewodniczącym włoskiego senatu Marcello Perą, napisał książeczkę "Bez korzeni". Padają w niej takie słowa: "Zachód (...) w swojej historii dostrzega tylko to, co godne potępienia i niszczycielskie, nie jest już w stanie dostrzec tego, co wielkie i czyste". Te słowa mogły równie dobrze wyjść spod pióra Oriany, bo świetnie pasują do jej diagnozy śmiertelnego kryzysu kontynentu, który nie jest już Europą, lecz "Eurabią, kolonią islamu, w której islamska inwazja nie jest tylko procesem fizycznym, ale również kulturalnym i umysłowym. Serwilizm wobec najeźdźców zatruł demokrację z oczywistymi konsekwencjami dla wolności sumienia, dla samego pojęcia wolności". 
Jest więcej rzeczy łączących niezwykłych rozmówców z Castel Gandolfo: "Słowo 'eutanazja' jest dla mnie przekleństwem, obrazą boską i bestialstwem, masochizmem - napisała w obronie życia Terry Schiavo. - Nie wierzę w dobrą śmierć, w słodką śmierć, w śmierć, która wyzwala od cierpienia. Śmierć to śmierć i basta". 
Fallaci stanęła u boku Benedykta XVI i kleru włoskiego podczas referendum mającego dopuścić używanie ludzkich embrionów do celów badawczych: "Jeśli w miejsce Birkenau czy Dachau postawić instytuty naukowe (...), jeśli w miejsce bliźniaków wiwisekcjonowanych przez Mengelego postawić ludzkie płody, śpiące w zamrażalnikach, nic się nie zmieni. (...) Naukowcy pozwalają, by komórki tych nowych myszek laboratoryjnych wzbogacały firmy farmaceutyczne, których cynizm przewyższa cynizm handlarzy bronią. (...) Ratzinger ma rację, kiedy mówi, że w imię Nauki prawu do życia zadaje się coraz głębsze rany. Ma rację, kiedy mówi, że eksperymenty z ludzkimi embrionami prowadzą do obrazy praw człowieka, do ich negacji". 
Z pewnością Fallaci i Ratzinger znaleźli wiele wspólnych tematów do rozmowy i w wielu diagnozach zgodzili się bez zastrzeżeń. Czy czytelników zdziwi, jeśli za tydzień w "Corriere della Sera" ukaże się wybuchowy wywiad Oriany z Benedyktem XVI? 

Obsesja Pisania 

"Kiedy pierwszy raz siadłam przed maszyną do pisania, zakochałam się w słowach, które wypływały jak krople, pojedynczo i pozostawały na papierze... Każda kropla, jeśli wypowiedziana, ulatywałaby, ale na stronach słowa stawały się namacalne" - powiedziała w wywiadzie w 1979 r. Kiedy w 1974 r. opublikowała zbiór swoich rozmów z najważniejszymi politykami świata, napisała we wstępie: "Nie czuję się i nigdy nie będę się czuła jak chłodna maszyna, rejestrująca to, co widzi i słyszy... Na każdym osobistym przeżyciu pozostawiam strzępy duszy i uczestniczę w tym, co widzę i słyszę, jakby dotyczyło mnie osobiście i jakbym miała obowiązek zająć stanowisko: właśnie dlatego zawsze je zajmuję i zawsze jest ono oparte na konkretnym wyborze moralnym". 
"Myślę, że dałam dziennikarstwu więcej, niż dziennikarstwo dało mnie. Bez fałszywej skromności myślę, że nobilitowałam dziennikarstwo, dałam mu szacunek" - stwierdziła w wywiadzie, jakiego udzieliła swej siostrze Paoli (opublikowanym w tygodniku "Oggi"). 
"Zaczynam pisać wcześnie rano (ósma, ósma trzydzieści) i pracuję do szóstej, siódmej wieczorem bez przerwy, bez jedzenia i odpoczynku. Palę więcej niż zwykle, co oznacza 50 papierosów dziennie. 

W nocy źle śpię. Z nikim się nie widuję. Nie odpowiadam na telefony. Nigdzie nie chodzę. Nie dbam o niedziele, święta, Boże Narodzenie czy Nowy Rok. Staję się histeryczką, czyli innymi słowy nieszczęśliwa i zawładnięta przez poczucie winy, jeśli nie produkuję wystarczająco dużo". 
"To, co spowodowało, że zaczęłam pisać, to fakt, że urodziłam się kobietą, i to ubogą. Kiedy jesteś kobietą, musisz walczyć więcej. Co za tym idzie, musisz widzieć więcej, myśleć więcej i być bardziej kreatywna. Tak samo, kiedy rodzisz się uboga. Przetrwanie to wielka motywacja". 
26 czerwca 2005 r. w liście do redaktora naczelnego dziennika "Libero" podkreślała: "Pisanie jest pracą ciężką i często bolesną: sam o tym wiesz. Ale kiedy czynisz to w czystości, z potrzeby obywatelskiej, to jest to jednocześnie najszlachetniejszy zawód na świecie. Bo czyniąc to w czystości, z potrzeby obywatelskiej, stajesz się dzieckiem, które w bajce braci Grimm krzyczy na dworaków, gotowych chwalić nowe szaty króla: `Król jest nagi`!".

Pod ostrzałem lewaków

               Po pozycji "Inshallah" z 1990 r. chyba nie planowała już kolejnych książek. Przerwała jednak swoje milczenie po ponad 10 latach - w reakcji na zamachy z 11 września 2001 r. "Bo jestem bardzo, bardzo wściekła - napisała w liście do redaktora naczelnego "Corriere della Sera". - Wściekła wściekłością zimną, jasną i racjonalną. Wściekłością, która eliminuje wszelki dystans, wszelkie pobłażanie. Która nakazuje mi odpowiedzieć im (tym, którzy cieszyli się z zamachów) i przede wszystkim napluć na nich. Ja pluję na nich". 
"Wściekłość i duma" oraz "Siła rozumu" sprzedały się w milionach egzemplarzy. Przez tygodnie były na czele listy bestsellerów w kilkudziesięciu krajach świata. Były też najbardziej krytykowanymi książkami ostatnich lat. Większość krytyków to lewacy z ruchów no global, nie mogący darować Fallaci sympatii i współczucia dla Stanów Zjednoczonych. Ich argumenty są równie słabe jak leninowskie tezy. Znienawidzona jest - musiała to brać pod uwagę już przy pisaniu - przez niemal cały świat arabski. Argumenty są nasycone słowami w rodzaju "suka" i "zabić ją". Gorzej z arabistami i historykami - z wieloma z tych krytyk nie sposób się nie zgodzić: "To prawdziwy koncentrat najgorszych przesądów i wyświechtanych opinii, jakie kiedykolwiek napisano o historii świata arabsko-islamskiego" - zauważył znany włoski historyk Arrigo Petacco. "To nie jest prawdziwy pamflet - zauważał świetny krytyk i eseista Valerio Evangelisti na temat "Siły rozumu". - Brak mu do tego zwięzłości i rygoru argumentacyjnego. Z pewnością nie jest to też esej: materiały gromadzone są w książce bez jakiegokolwiek porządku, źródła są niepewne lub niezrozumiane, a tezy nie dowiedzione lub niemożliwe do dowiedzenia". Z tymi opiniami można polemizować, z kolejną, również autorstwa Evangelistiego, raczej nie: "Autorka wciąż dywaguje, przeskakuje z tematu na temat, nakłada na siebie najprzeróżniejsze odniesienia, aż do utraty nici przewodniej. Czasami wydaje się wahać, jąkać, jakby, zdradzona przez zapał, zapominała, o czym mówiła. W takich wypadkach zamyka rozdział lub przechodzi do rozważań całkowicie odmiennych, pierwszych, jakie jej przechodzą na myśl". 
W wielu analizach pojawia się porównanie ostatniej trylogii Fallaci do "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. "Tekst napisany nie po to, by go czytać, lecz raczej by kartkować. Rygor logiczny prawie nieobecny, struktura dzieła zerowa, ciągłe dywagacje, baza naukowa lub poznawcza nieobecna. Tylko kilka silnych idei nieustannie powtarzanych, by złowić roztargnionego czytelnika. Bardziej niż o idee chodziło o Żyda, nosiciela wszelkiego zła" (Evangelisti). "To plagiat `Mein Kampf`, w którym słowo `żyd` zostało zastąpione przez słowo `muzułmanin`" (Sherif El Sebaie). 
"Za 50 lat takie książki jak `Siła rozumu` będą postrzegane z tym samym przerażeniem, z jakim dzisiaj patrzy się na `Mein Kampf`. I zadawane będzie pytanie: `Jak to było możliwe?`"- napisał Massimo Fini.

 

 

Zaciekłe odosobnienie 
Fallaci mieszka w Nowym Jorku, w Midtown na Manhattanie. Przy 57. ulicy ma swoje studio. Ma też sekretarza. Poza tym posiada rezydencję we Florencji i 23-pokojowy casale (typowy dla tamtych okolic wiejski dom) w Toskanii. Opodal ma kolejny dom, do spółki z siostrą Paolą, przeznaczony dla turystów. 
Żyje w izolacji. Nie odbiera telefonów, nie ma automatycznej sekretarki, by móc zostawić wiadomość. Niewielkie grono przyjaciół prosi o oddzwonienie na podstawie skomplikowanego kodu dzwonków telefonicznych, których Oriana sama dobrze nie pamięta i przeważnie oddzwania nie do tej osoby co trzeba. W całym życiu udzieliła kilku zaledwie wywiadów. Publicznie istnieje tylko kilka jej zdjęć. 
Ma "charakterek", co się zowie. Lata temu inna wielka włoska dziennikarka Camilla Cederna pisała o niej: "Na swym pięknym, wartym miliony ranczu, gdzie produkuje wino i oliwę, pokłóciła się ze wszystkimi chłopami. Stawiając się jednemu z nich, dostała taki policzek, że znalazła się w szpitalu. `Kiedy słychać krzyki w wagonie restauracyjnym, można być pewnym, że to Oriana ma do kelnera lub kucharza pretensje o złą jakość jedzenia`. 
Z żelazną konsekwencją, angażując licznych adwokatów, wytaczała procesy tym, którzy ośmielili się ją krytykować - domagała się milionowych odszkodowań. Czasem musiała sama je płacić, jak w wypadku procesu przeciwko "Osservatore Romano". Walczyła z gazetami i stronami internetowymi, na których bez autoryzacji znajdowały się fragmenty jej pism. "Ja żyję z moich książek. Z moich pism. Żyję z moich praw autorskich i jestem z tego dumna. `Chcę moich praw autorskich. Dostaję je, bo bez nich ołówki na chodnikach musiałabym sprzedawać`. 

 

 

Śmierć marnotrawna 
Oriana ma raka płuc - z licznymi przerzutami. Twierdzi, że nabawiła się choroby podczas pierwszej wojny w Zatoce, wdychając dym z kuwejckich szybów naftowych, podpalonych przez żołnierzy Saddama Husajna. Nie wspomina o papierosach, bo uważa, że "dezynfekują płuca". Pali Virginia Circles, produkowane w firmie Sherman`s z Nowego Jorku przez prawnuka generała Shermana. Czasem przerzuca się na cieniutkie cygara z tej samej firmy - Cigarettellos (dostarczają jej po 12-15 kartonów naraz, opakowane w czarne plastikowe worki). 
W wywiadzie z samą sobą napisała, że nie boi się śmierci, ale uważa ją za wielkie marnotrawstwo. "Moje raki są w takim stadium, że myślę, iż dotarłam do końca drogi" - powiedziała. - Jaka szkoda. Chciałabym żyć, bo kocham życie tak bardzo". 
Ćwierć wieku wcześniej, podsumowując trzy swoje książki: "Nic i niech tak będzie", "List do nigdy nie narodzonego dziecka" (własnego, które straciła) i "Człowiek", mówiła: "Głównym motywem tych moich książek jest temat śmierci. Te trzy książki mówią o śmierci, odnoszą się do śmierci, do mojej nienawiści do śmierci, do mojej walki ze śmiercią". Nie cała umrzesz, Oriano. 

 

 

Urodzona do walki  
Jak sama wielokrotnie przyznawała, wielki wpływ wywarł na nią ojciec, "walczący liberał", przeciwnik Mussoliniego i faszyzmu. W czasie wojny założył on tajny Korpus Wolontariuszy na rzecz Wolności i do Walki z Nazizmem, do którego wciągnął 10-letnią córkę. Jako czternastolatka otrzymała list z podziękowaniami od generała Aleksandra i medal demokratycznych włoskich władz za walkę z faszyzmem. Pracę dziennikarską rozpoczęła jako 17-latka w lokalnej gazecie. Jej kariera była związana z nie istniejącym już dziś tygodnikiem "L`Europeo". Opublikowała 14 książek, przetłumaczonych na 31 języków: "Siedem grzechów Hollywood" (1956), "Niepotrzebna płeć" (1961), "Penelopa na wojnie" (1962), "Antypatyczni" (1963), "Kiedy słońce umiera" (1965), "Nic i niech tak będzie" (1969), "Tego dnia na księżycu" (1970), "Wywiad z historią" (1974), "List do nigdy nie narodzonego dziecka" (1975), "Człowiek" (1979), "Inshallah" (1990), "Wściekłość i duma" (2001), "Siła rozumu" (2004), "Wywiad z sobą samą. Apokalipsa." (2004).

bottom of page